niedziela, 25 listopada 2012

Hanystoteles czyńść drugo


S i l i u s  f a r c i m i n i s

Znamię odmiany i niesprawiedliwości zadość się staje

________________________

Część II


J O R G 
Cóż to godosz, szatany, potwory!
z nerwów dupnął żeś ło zol?
Gizdy to i gorolskie zmory,
od śmierci żeś był o col?
Chopie drogi, na tym krańcu świata,
coś ty szukoł mój kolego?
Tam szatańsko sama stoi chata
siarką wali, smród zalego!

A L O J Z
Moja baba, mój kwiotuszek ukochany
zachorowoł, borok, mój pączuszek
a tyn doktor musi dyć być...

J O R G
...dyć łon znany!
Cy to niy tyn co mo ruby brzuszek?
Łon tak wszystkim nom pomogoł
za kopertka, abo nawet darmo!
Jak żech sie ze sraczkom zmagoł
Roz, dwa, pomógł, a takie było larmo!

A L O J Z 
Ja, tak było, ale chopie, komedyja!
Wprowadzajom te wszystkie ustawy,
a jo dyć z moi wypłaty ledwo żyja
mógł nie zdować se łon sprawy...

Jorg wstowo jak poparzony

J O R G 
Powiydz ino, mój Ty przyjacielu drogi, 
bo mie jedna, pieronowo, trapi sprawa,
cy to prowda, że tyn gorol tak pierońsko zgobi,
cy to prowda, że mo owłosiono baba? 

A L O J Z 
Niy do końca prowda, chopie, jest to,
Ale richtig sprawa jesce gorszo,
choć gorolsko baba jest jak nasze - gładko,
gorol jest to zmora najstraszniejszo!
Słyszołś o Antku, z Halymby szczałowym? 
co w sosnowca wyjechoł rubieże,
jak przyjechoł to dupcuł językiem gorolowym,
klnąc się na ojczyzna, na piekarskie wieże!

J O R G
Jak to, cymu, dyć to tys som ludzie?!
Na dwóch łapach łazom, gymbami godajom,
może nie umiom robić na grubie,
ale tak jak my, gynau, wyglądają!

A L O J Z
Dołś się zmamić mocy ty potworny,
siłom piekła, gorolskim, nieczystym!
cwany stwór, gorol tyn łokropny,
niy zdradzi się smrodem siarczystym!
(Choć z piekła richtig pochodzi, 
cytej, szukej - tak pismo dowodzi!)

C H Ó R

(Choć z piekła richtig pochodzi, 
cytej, szukej - tak pismo dowodzi!)

J O R G
Dyć to, chopie, jak MY - poloki,
normalne, boskie, przepiykne stworzynia!
baby mają cycki, a chopy puloki,
jak my, TYSZ, dostąpią zbawiynia!

A L O J Z 
Co jo widza, Jorguś, co sie dzieje!
dej no mi sam szybko świynty wody,
działajom sam duszy te złodzieje,
rzić chcom zrobić z twoi gowy!

Alojz wstowo, żegno się czi razy, a wodom świynconom wykreślo symbol pięcioramienny gwiazdy

A L O J Z
A kysz, a kysz, porzućcie tych czarów,
sakramenckie szeolu pomioty,
Imperet illi Deus, supplices deprecamur
daemon retro ad infernum, ciule, kmioty!

J O R G
O pieronie, co to było!? Kaj jo jest? 
Tyś mi życie, Alojz, uratowoł!
"Jes jus po mie" padom "richtig fest" 
łon mi tam w gowie normalnie szterowoł!


Oda do cycków

Kyrie Eleison, Panie najświętszy!
Pierś jej, skarb najprzedniejszy,
chędoga to sprawa, każdy to powie
Lecz, powiedz sama, co po moim słowie? 

Kto raz go w łapę, swą miał sposobność
złapać i lubieżnie dotykać
Od razu poznał delikatność ich i nadobność
której nie zwykło się spotykać.

Spoglądać w nie, mógłbym bez przerwy,
włożyć miedzy nie, też mógłbym conieco,
Widok ten sam koi moje słabe nerwy
piękno ich i kształt, memu grzechu przeczą.

Bo jeno to prawda, a nie pic żaden,
że bez grzechu kto piersi twe poznaje:
bo to cielesność sacrum, stwierdzi każden
kto cielesności owej, cyckowej doznaje.