poniedziałek, 10 września 2012

Sentyment za sentymentami, pierdu pierdu lalala.

Bosch - "BOSCH"
Na dobry start, no i by dodać temu wszystkiemu artystycznego smaczku, obok obrazek przedstawiający twórczość Boscha.

- Słuchaj, wiesz, jak to jest? - zapytał Misiek, zaciągnął się papierosem i zmrużył oczy wyczekując sensownej odpowiedzi. Jednak gdy Kasia nadal nie chciała jej udzielić, odpowiedział sobie sam.
- No bo... - przeciągnął "o" do granic możliwości - strać wszystko, w sensie pieniądze, żarcie, no nie wiem, kogoś, kto zawsze był obok... - tu zrobił dramatyczną pauzę - to wszystko jest mały chuj! No bo, wbrew naszym wszystkim zapewnieniom, oczekiwaniom i tym całym subiektywnym wmawianiem sobie sensu życia, jest fakt, że to wszystko: te zapewnienia, oczekiwania i te całe subiektywne pierdolenie na temat sensu życia, ma naprawdę cholernie duży wpływ na nasze życie. Kapujesz, Kasia? - zrobił świdrujący wzrok, przekrzywił wargi, zaciągnął się papierosem kolejny raz i spojrzał tępo na Kasię.

- Mhm.. - Kasia była naćpana, a Misiek o tym dobrze wiedział. 
- Bądź ateistą całe życie, koło dupy przeleci Ci miłosierdzie pańskie, nie wzruszy Cię jego brak, czy nadmiar, czy cholera wie co... - rozkręcił się Misiek
- Noo... Kotek, ale szy ty jesteś ateistą? - zapytała nagle Kasia
- Eee.. Nie - odpowiedział zdziwiony - ufaj Panu, no i bądź w tym zaufaniu przeświadczony o jego dobroci, to wtedy będzie spoko, gorzej jeśli będziesz przeświadczony o jego istnieniu, ale gorzej z tym rozumieniem jego specyficznego poczucia miłości wobec ciebie, a pewnie i poczucia humoru, jak mi się zdaje, bardzo nietypowego poczucia humoru. 
- Ale ty jesteś... - tu Kasia przeciągnęła "ś" - wierzący, no nie?
- No, tak? - Misiek bardzo się zdziwił - Więc? 
- Nie wiem - tu jej się odbiło - chodź do wyra, chodź...
- No, Kasia! Właśnie! - olśniło Miśka, po czym zaczął potężnie gestykulować - Bóg umarł, a jedynie popędy... - nie zdążył. Nie miał jak.
 Bez spodni.

*** 
(dramatyczna przerwa)
(dumdumdumdum)



Zza rzeczki busik wyjechał, a ja w busiku,
już późno, naprawdę, a serce stęsknione: 
bluzkę przeźroczystą miałaś, ja musiałem siku!
Och, kochanie, spotkanie wymarzone...
I byłem zakochany, w sensie już od razu, 
chciałbym się ożenić, och, moje kochanie:
Lepsza od cudu, bez ramy obrazu 
lodów waniliowych... już nic nie stanie
na naszej i na drodze naszej miłości, 
wszak nie cierpisz blondynów;
będziemy mieli ogródek i przytulne włości
będę księdzem, bez córki i synów...
Chociaż czasem coś zrobimy, tak myślę, 
z przyjemności i potrzeby nazwiska zatrzymania
na świecie i kiedyś w świat ów je wyślę, 
na własne, dorosłe utrzymania: 
Bo ja już dorosły jestem, wszystko widziałem
prawda, och, kochanie, mówię od razu
Na tysiąc procent, na zawsze się zakochałem,
nawet szyby umyję i pozbędę mazów 
gdy mnie o to poprosisz, skarpetki poceruję 
umyję talerze i przestanę palić 
(Jeśli mi się uda, jeszcze nad tym popracuję,
ale to jakbym już rzucił, nie chcąc się chwalić) 
No i widzisz, miłości, jak prawdziwe uczucie
łączy nas i na zawsze (z pewnością) złączy,
a jeśli myślisz inaczej, to myśli te głupie,
wyrzuć z głowy...
-  mam to w dupie, dawać wódy!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz