wtorek, 16 października 2012

Cierpienia młodego Łukasza

"Cierpienia młodego Łukasza"



Siedemnastka mu stuknęła, no i napił się piwa
z rodzicami, ciotką no i pamięci świętej babką
teraz już pił i pił, wcale się nie ukrywał
no chyba, że czasem, a i to tylko z trawką...

Egzaltowany młodziak, znawca kulturowy,
dojrzały, dorosły, który wszystko już widział
głowa pełna, co chwilę przepis nowy
i taki na siebie pomysł wtedy przywdział:

"Jam jest Łukasz, Werterowy ów potomek...
Ból życia, istnienia, wszystkiego co możliwe,
tu anielskie skrzydełka i czarci ogonek,
a uczuć tych muszę zaznać prawdziwie.."

Zakochany bez pamięci, już na zawsze, no i basta,
Przez kosmos o miłości listy chciał pisać,
lecz za mała ta kurteczka, no i do krawca
czym prędzej, ekspresowo musiał się udać.

Zgolił wtedy wąsa, bóle życia go dopadły,
żyletka tępa strasznie, cierpienia piekielne,
z chłopczyka w mężczyzny obrządek pradawny,
łazienkowy który ziścić się musiał zupełnie.

Matka wzruszona i ojciec cały dumny,
siostra ze łzami za dorosłym woła bratem,
z dziecięcego żywota, w żywot rozumny
przeszedł odważnie, dorosły jest zatem!

Co z tego wynikło? Nic, bo na błędach wcale
uczyć się nie chce, no i zawsze wie lepiej:
"Kochanie, Łukaszku, rób co chcesz, ale...
Dej mi już pokój, do inkszy uciekej!"

"A to, że mosz zarost, mój TY dziubeczku,
wcale żeś chop tera nie oznaczo,
kup se lepi wiyncy chusteczków,
bo aura niemiło myśl ta roztaczo"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz